Amerykanie naciskali na polski Sejm w sprawie ACTA?

Przedstawiciele amerykańskiej ambasady w Warszawie zadzwonili do Sejmu i odpytywali, jak poszło głosowanie nad wnioskiem wzywającym polskiego premiera do niepodpisywania umowy ACTA – informują polskie media. Wokół sprawy wybuchł skandal. Naciski czy niezręczna wpadka? – pytają internauci i politycy.

Sprawę telefonu z amerykańskiej ambasady nagłośniła w piątek stacja TVN24. Jak powiedział na antenie telewizji poseł Mieczysław Golba z Solidarnej Polski „zadzwoniła pani z ambasady amerykańskiej z pytaniem, jak doszło do tego głosowania. (…) Podliczyła i brakowało jej głosów. Ośmiu posłów było za, czterech przeciwko, czterech się wstrzymało, to nam daje taką sumę – opowiadał na antenie TVN24 poseł.

Zainteresowanie ambasady USA w Warszawie miał wzbudzić dokument, który wzywał premiera Donalda Tuska do niepodpisywania budzącej wiele kontrowersji umowy ACTA. Dezyderat został zatwierdzony, ale przede wszystkim ze względu an fakt, że podczas głosowania zabrakło trzech posłów rządowej koalicji. Przyjęcie dokumentu zaniepokoiło amerykańską ambasadę.

Informacje, o tym że jej przedstawiciele telefonowali do Sejmu wywołały ogromne oburzenie zarówno wśród polskich polityków jak i internautów. W sieci zaroiło się od porównań USA do ZSRR oraz komentarzy uznających zachowanie amerykańskich dyplomatów za skandaliczne.

Oburzenia z powodu „amerykańskiej interwencji” nie kryli także politycy Platformy Obywatelskiej. Sławomir Neumann przyznał, że o ile zainteresowanie losami dokumentu może być zrozumiałe, to pytanie o to czy podczas głosowania panowała dyscyplina partyjna było według niego „skandaliczne”. „Powinni Amerykanie trochę ochłonąć, bo takie zachowanie to ingerencja w wewnętrzne sprawy polskiego parlamentu” – dodał poseł PO.

ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement) czyli w wolnym tłumaczeniu “porozumienie przeciw obrotowi podróbkami” to umowa między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA. Do układu dołączyć mają także kraje Unii Europejskiej. ACTA dotyczy ochrony szeroko rozumianej własności intelektualnej, w tym także w internecie. Według wielu ekspertów w praktyce ACTA może prowadzić do blokowania stron internetowych i cenzury w imię walki z piractwem. Perspektywa wprowadzenia w życie rygorystycznych przepisów wywołała falę protestów w internecie i na ulicach wielu miast.

W czwartek na mocy upoważnienia od premiera ambasador Polski w Japonii Jadwiga Rodowicz podpisała umowę ACTA.

Stanom Zjednoczonym, gdzie siedziby mają wielkie koncerny filmowe i muzyczne, szczególnie zależy na przyjęciu ACTA przez kraje UE. Dzięki temu USA będą mogły łatwiej ścigać w innych krajach osoby podejrzane o piractwo.

Co ciekawe same Stany Zjednoczone nie mają zamiaru ratyfikować ACTA i zmieniać obowiązujących przepisów. Oznacza to, że ACTA będzie chronić interesy firm z USA, ale nie z wielu innych krajów, z tym Polski. Jako sygnatariusz USA będą jednak miały dostęp do danych obywateli krajów, które podpisały umowę.

Aby ACTA weszła w życie musi zostać ratyfikowana przez Parlament Europejski.

mp

InformacjeUSA.com